środa, 23 listopada 2011
wtorek, 22 listopada 2011
piątek, 18 listopada 2011
środa, 16 listopada 2011
Światłość
Jeśli światłość jest Bogiem,
to Bóg jest światłością
a jeżeli światłość jest życiem,
to życiem człowieka jest Bóg.
Jeśli przejawem miłości jest miłosierdzie,
to miłosierdzie jest miłością
w ciemności zapalono światełko
taką małą nadzieję na wieczność...
wtorek, 8 listopada 2011
piątek, 21 października 2011
środa, 12 października 2011
Ach życie!
Wspaniale jest kochać
dla kogoś żyć,
Miłość czerpać i dawać
Warto być...
... Czasami warto zatęsknić,
by miłość w nas,
nie zwiędła niczym jesienny kwiat
Tęsknota otwiera oczy,
Serce chce mocniej bić,
W głowie kłębią się myśli,
Sięgamy do starych dat
Z żalem mówimy sobie
Ileż przybyło nam lat...
Ach życie!
Przestań mnie gubić po drodze
Czy ustać w miejscu
choć raz nie możesz?
Ciągle tak biegniesz ,
i biegniesz.
Zwolnij choć trochę,
bo z przemęczenia zatracisz się
w niepamięć
Ach życie!
Czy choć raz mnie
po prostu wysłuchasz?
na rozstajach tysięcy dróg
Czemu tak pędzisz
Ja nie chcę za szybko biegnąć.
Zwolnij!
złe chwile powoli
chcę w dobre poprzemieniać.
niczym gorącą krew w weselne wino....
Wspaniale jest kochać
dla kogoś żyć,
Miłość czerpać i dawać
Warto być...
... Czasami warto zatęsknić,
by miłość w nas,
nie zwiędła niczym jesienny kwiat
Tęsknota otwiera oczy,
Serce chce mocniej bić,
W głowie kłębią się myśli,
Sięgamy do starych dat
Z żalem mówimy sobie
Ileż przybyło nam lat...
Ach życie!
Przestań mnie gubić po drodze
Czy ustać w miejscu
choć raz nie możesz?
Ciągle tak biegniesz ,
i biegniesz.
Zwolnij choć trochę,
bo z przemęczenia zatracisz się
w niepamięć
Ach życie!
Czy choć raz mnie
po prostu wysłuchasz?
na rozstajach tysięcy dróg
Czemu tak pędzisz
Ja nie chcę za szybko biegnąć.
Zwolnij!
złe chwile powoli
chcę w dobre poprzemieniać.
niczym gorącą krew w weselne wino....
środa, 17 sierpnia 2011
Złudzenie
Na wieczornym niebie
świeci najjaśniejsza gwiazda
ta co żeglarzy wiedzie po wzburzonym morzu
do bezpiecznego portu.
Zachwyca swym blaskiem wspaniałym
jeno nikt nie wie
czy w mrokach wszechświata
jeszcze istnieje
czy już dawno na wieki zgasła
a jej blask złudzenie ostatniego tchnienia.
Z miłości blaskiem tak samo
nie wiemy
czy to płomień z serca
czy też tego płomienia ostanie promienie.
świeci najjaśniejsza gwiazda
ta co żeglarzy wiedzie po wzburzonym morzu
do bezpiecznego portu.
Zachwyca swym blaskiem wspaniałym
jeno nikt nie wie
czy w mrokach wszechświata
jeszcze istnieje
czy już dawno na wieki zgasła
a jej blask złudzenie ostatniego tchnienia.
Z miłości blaskiem tak samo
nie wiemy
czy to płomień z serca
czy też tego płomienia ostanie promienie.
To tylko chwile
Pochylam się w zadumie nad swym losem
i oszukuję siebie życzeniami
jakiejś pożółkłej rocznicy
zdrowia
szczęścia
i spełnienia marzeń
choć przecież już nie raz
pomyliłem drogi
zawierzyłem złudzeniom
w pustym pokoju szukałem nadziei
jeszcze raz
Z serca
umysłu i duszy
innym rozdawałem dobre słowo
i kawałek siebie na drogę
w zamian słysząc tylko ciszę
albo płacz jesiennego wiatru
każdego wiosennego wieczoru
Pochylam się nad umierającymi chwilami
one były mi nadzieją
wiarą i miłością
gdy mi pod górę było
opadałem z sił
teraz niech odpoczywają w spokoju
wiecznego niebytu
zapomnienia
i niech już nie bolą
i oszukuję siebie życzeniami
jakiejś pożółkłej rocznicy
zdrowia
szczęścia
i spełnienia marzeń
choć przecież już nie raz
pomyliłem drogi
zawierzyłem złudzeniom
w pustym pokoju szukałem nadziei
jeszcze raz
Z serca
umysłu i duszy
innym rozdawałem dobre słowo
i kawałek siebie na drogę
w zamian słysząc tylko ciszę
albo płacz jesiennego wiatru
każdego wiosennego wieczoru
Pochylam się nad umierającymi chwilami
one były mi nadzieją
wiarą i miłością
gdy mi pod górę było
opadałem z sił
teraz niech odpoczywają w spokoju
wiecznego niebytu
zapomnienia
i niech już nie bolą
Wyznanie miłości
Miłuję bliźniego swego
który nie wchodzi mi w drogę
chyba że
wyciągnie rękę
z trzosem srebrników
Judasz czy żebrak
to tak niewiele
aby wielkim być
miłuję z całego serca swego
dziewczynę z ulicy
która przed własnym cieniem
improwizuje najlepiej
miłuję cztery ściany
czterech pór roku
które zasłaniają moje złudzenia
mała scenka dla kukiełki
jednego aktora
już odsłonięta
który nie wchodzi mi w drogę
chyba że
wyciągnie rękę
z trzosem srebrników
Judasz czy żebrak
to tak niewiele
aby wielkim być
miłuję z całego serca swego
dziewczynę z ulicy
która przed własnym cieniem
improwizuje najlepiej
miłuję cztery ściany
czterech pór roku
które zasłaniają moje złudzenia
mała scenka dla kukiełki
jednego aktora
już odsłonięta
W noc świętojańską
Przyszedłem o świcie
Bezszelestnie
Z bezbarwnej i przezroczystej nieokreśloności
Stałem się formą
Kruchym garnkiem na drobne chwile
Z pół wody i pół krwi
I nic więcej
Oprócz pragnienia bycia
Jak nietoperz zatańczę z ciszą umajonego wieczoru
Jak słowik zaśpiewam w ciemną czeluść echa lasu
Ironicznie natrętnych wspomnień
Utraconego raju chwil szczęśliwszych
Gdzieś na rozdrożu
Kilku pożegnań i powrotów
Ona była kusząco piękna
Jasnowłosa syrena na targu próżności
Zabrakło mi jednego obola
Bez trwogi o przyszłość
Pod ścianą płaczu wciąż kwitną te same czerwone róże
I tańczą wciąż te same widma nimf chwil zatracenia
W nieustającym szale namiętności gdzieś między
Ciszą umajonego wieczoru a czeluścią ciemności strachu
W okolicach samotności
Kiedyś wesolutki anioł swymi skrzydłami przesłoni
Rozkojarzone oczy abym zasnął
Stając się świetlistym obłokiem poznania
Tego co nieodgadniętym było
Tego co niedopowiedzianym było
Tego co niedokończone będzie
Prawdy minione, teraźniejsze i te zostawione na potem
Odnalazłem cię
Odnalazłem ciebie choć sam nie wiem kiedy
przyszłaś do mojego serca i już zostałaś
spojżałem w twoje oczy pełne oczekiwania
wiedziałem,że będzie ci dobrze w moim kątku
gdzie promienie złociste duszy
grają jedyną melodię miłości
Odnalazłaś siebie w płomieniach
które gasisz przed snem każdej nocy
i zapalasz każdego poranka na dzień dobry
Z mgieł
Z mgieł powstałaś
moich sennych marzeń
gdzieś nad ranem
w moim malutkim kątku
osamotnienia
białe jak mgła twoje ciało
muskał westchnień moich
czar
słyszałem
jak szeptałaś
to nie możliwe
i znikałaś zamieniając się
w jeszcze jedną kroplę rosy
łzy.
A pani nie rozumna
Zaciekawiona dziennikaraka
wciąż mnie pytała
ale przecież dlaczego?
a ja przecież każdego dnia
wychodzę
i wchodzę w ponury korytarz
jakby płomieniami piekieł
okopcony czyściec wykluczonych
wychodzę bo przecież
dano mi wolność
wychodzenia
bym mógł zaczerpnąć świerzego
małomiasteczkowego powietrza
aż do bezdechu
i wolno mi wracać
tym samym korytarzem
i tymi samymi schodami
na górę do małej klatki
wyczekiwania
na przemienienie
wody w wino
choć przecież to tylko stypa
wykluczonego
zaciekawiona dziennikarka
nie wiedziała dlaczego
dano mi wolność
wychodzenia i wchodzenia
z domu zwanego samotność
środa, 27 lipca 2011
Klepsydra
Czas przemija
i kropla po kropli wysysa
dawne tęsknoty i pragnienia
Obumieramy bez czucia
chwil co ku ziem
nas naginają jak drzewa
na wietrze
a my głową w chmurach
jakiś mniej lub bardziej drobnych
marzeniach
Szukamy we wspomnieniach
świeżości
które pokrywa kurz
tylko nocą
wciąż się modlimy
o miłość co nie przeminie
nad ranem
Okolice wspomnień
Starzy ludzie mówią mi
Tam dom twój gdzie serce twoje a serce moje wciąż daleko
wędruje uliczkami małego miasteczka
do miejsc o które zahaczała moja młodość
w których tęsknie wzdychałem
pierwszą miłością przepojony
gdzie moje marzenia
rozkwitały każdej wiosny
jak kwiaty
by jesienią zwiędnąć
jakby nieuchronnie w smutku
zadumie nad nieuniknionym
Pamiętam ludzi we wspomnieniach jak cienie
Krzysiu co miał wielkie serce
zawsze pożyczał nam piłkę
choć za nią biegać nie mógł
Rysiek co wyglądał jak pluszowy miś
uczył mnie gwizdać jak gołębiarz
i bronił mnie przed diabelskimi bliźniakami
Ze Zbyszkiem na strychu
bawiliśmy się w kulturystykę
aby przed innymi móc prężyć mięśni niewiele
Bladowłosej Grażynie oddałem serce i duszę
i jak rycerz w ogień skoczyłem
a potem zapomniałem dlaczego
zbłądziłem
Ulicami mojego miasteczka
snują się cienie ludzi
ze starej szkoły
z małego kościółka
z ostatniego odpustu Stanisława kostki
z cmentarza w noc zadusznych
do którego już nie powrócę
Zamyślenie
Joanno od aniołów
twoje oczy są takie smutne
gdy przez okno spoglądasz
na słońce w czerwieni konające
przed tobą droga
popatrz tuż za horyzontem
zaczarowany ogród
radości i smutku
radości każdych zórz poranka
i smutku melancholii otulonej księżycowym blaskiem
Joanno tysiąca i jednej nocy
dlaczego gdy patrzysz
w dal
twoje oczy takie smutne są
przecież za horyzontem
słońce wstaje w ogrodzie woskowych lalek
i rycerzy z lodu którym dano słowa
pełne chłodu
nim tam dotrzesz
droga daleka
poznasz wszystkie zakamarki szarości
i kolory wzruszeń jak krople maleńkich
Joanno
masz piękne usta
które są dla mnie
odległym horyzontem
do którego nie dotrę
nie wzlecę
zapomnieniem
świętokradcy
Łzy
Niech spłyną na ten świat łzy
wszystkich aniołów dusz naszych stróżów
i niechaj te łzy skruszą
każde serce z kamienia
rzucane w tych wszystkich
co w obłokach szukają szczęścia
Otworzyłem szkatułę
w której ukryłem
te wszystkie łzy anielskie
które stały się perłami
rzuconymi między wieprze
Romantycznie
Romantycznie jest gdy
jesteś tuż obok
mych myśli
na wyciągnięcie ręki
mojego pragnienia
słowa,słowa,słowa
wiatrem malowane mgielne obrazy
a potem trzask
chichotu losu
uderzenie w twarz
i nie ma już nic
nadziei
wiary
i miłości
tylko marzenie
dawkuję w krew
dwa razy dziennie
na ból samotności
jesteś tuż obok
mych myśli
na wyciągnięcie ręki
mojego pragnienia
słowa,słowa,słowa
wiatrem malowane mgielne obrazy
a potem trzask
chichotu losu
uderzenie w twarz
i nie ma już nic
nadziei
wiary
i miłości
tylko marzenie
dawkuję w krew
dwa razy dziennie
na ból samotności
środa, 20 lipca 2011
Jestem tobie
Jestem twoim
najcieplejszym wspomnieniem tamtej
wiosny
Domem pachnącym
wigilijnym drzewem pośrodku pokoju
Kołysanką rozgwieżdżonego nieba
Nadzieją wśród morza cierpień
Pierwszym wzruszeniem serca
choćby słowami przebaczenia
gdy sił braknie uniesień
Jestem echem dzwonu dżwięku
Jestem twoim
wiosny
Domem pachnącym
wigilijnym drzewem pośrodku pokoju
Kołysanką rozgwieżdżonego nieba
Nadzieją wśród morza cierpień
Pierwszym wzruszeniem serca
choćby słowami przebaczenia
gdy sił braknie uniesień
Jestem echem dzwonu dżwięku
Jestem twoim
z jasności posłanym aniołem
któremu połamano skrzydła
gdy upadł w słonecznym brzasku
Gdzie szeroko otwarte drzwi
Gdzieś pod lasem
dom z piernika stał
szeroko otwarte drzwi miał
przez które każdego wieczoru
wchodzili złodzieje mych marzeń
z czasem
zapomniałem
jak smakowały tamte
pierwsze usta
Jedną drogą.
Idziemy jedną drogą
Szeroką przestrzenią róż
Między gwiazdami tysiące twarzy
Chwil znanych i nieznanych
W pajęczynie zmienności losu kolei
Fortun bogiń roztańczonych przeznaczeń
Idziemy w siebie wtuleni kolorami
Pomiędzy niebem a ziemią
Złotem lata a srebrem jesieni
Nad nami gołębie wiją gniazdo
Z nutek ciszy kropel rosy
Nasze dzieci gałązek laurowych
Bawiły się naszymi włosami marzeń
W zwężonej przestrzeni Genesis żył
Gęsty płyn palących się świec
A kiedy ostatnią zgasimy
Wejdziemy w siebie beztrosko
Niczym woda ze źródła
Popłyniemy inną drogą zapachem
Róż bez wyrazu cierni.
wtorek, 19 lipca 2011
Na koniec XX wieku
Wieku nasz
wieku zapomnienia
tego co było miłością
wiarą i nadzieją
Przemijasz
we wrzasku trąb jerychońskich
z jękiem konania głodnego starca
o gołębim sercu z kamienia
Widziałem
wzburzony ludzki tłum
na czele szedł judasz z czerwonym sztandarem
a przeciw nim szereg za szeregiem srebrzystą masę
kalekich ołowianych żołnierzyków
a pomiędzy dwoma tłumami widziałem
leżącą szarą rozczochraną lalkę
której oprawca wydłubał oczy
W noc wigilijną
trzej królowie z darami
pomylili drogę idąc na skróty
na samo dno zwątpienia
gdy gwiazda zgasła nad rynsztokiem
NON FUTURE
koło losu zatoczyło swój bieg
pełny krąg zdarzeń tego co było
i się nie spełniło jak życzenie
nie powróci rozgrzeszeniem
nie przeminie
zwątpienie w złoty róg
nadzieja w szczęście zmartwychwstania
jak cień pośród nocy
to nie ważne
że dobry bóg skonał na zawał
oglądając tragifarsę
kilku aktorów
z płaczącym diabłem
i niemiłosiernym aniołem apokalipsy
Cztery pory zmroku
Zima
śnieżna,mroźna
deszczowa i plucha
w noc wigilijną
pierwsza gwiazda betlejemska
otumaniona zapachem świerku
i pomarańczy
odświętnych życzeń
uśpiona kolędami
...pokój ludziom dobrej woli
a potem
Wiosna
radosna,śniegi w polu giną
odczarowane utopioną Marzanną
słonce cieplesze w sercu
kolory w zieleni skąpane
pierwsze kwiaty we włosach
roztańczonych dziewcząt
rozkoszne nad ranem
a zaraz potem
Lato
ciepło swe rozlało
jagodami w lesie
i grzybów zapachami
z mchu i paproci
rozśpiewaniem
...płonie ognisko w lesie,wiatr smętną piosnkę niesie...
i znów
Jesień
pachnie ogniskami palonych liści
i pieczonych ziemniaków
aż do czerni
w migielnej poświacie łąki
marzenia zasypiają
z wolna do wieczora
gdzieś w kącie izby świerszcz kona
ze smutku
śnieżna,mroźna
deszczowa i plucha
w noc wigilijną
pierwsza gwiazda betlejemska
otumaniona zapachem świerku
i pomarańczy
odświętnych życzeń
uśpiona kolędami
...pokój ludziom dobrej woli
a potem
Wiosna
radosna,śniegi w polu giną
odczarowane utopioną Marzanną
słonce cieplesze w sercu
kolory w zieleni skąpane
pierwsze kwiaty we włosach
roztańczonych dziewcząt
rozkoszne nad ranem
a zaraz potem
Lato
ciepło swe rozlało
jagodami w lesie
i grzybów zapachami
z mchu i paproci
rozśpiewaniem
...płonie ognisko w lesie,wiatr smętną piosnkę niesie...
i znów
Jesień
pachnie ogniskami palonych liści
i pieczonych ziemniaków
aż do czerni
w migielnej poświacie łąki
marzenia zasypiają
z wolna do wieczora
gdzieś w kącie izby świerszcz kona
ze smutku
Subskrybuj:
Posty (Atom)